Małymi krokami zmierzamy ku końcowi sezonu 2013/2014 – za nami przedostatnie polowanie zbiorowe, które odbyło się w pierwszą sobotę nowego roku kalendarzowego. 22 strzelców ruszyło na łowy pod przywództwem Jurka Kęsickiego, który owocnie korzystał z pomocy mojej skromnej osoby 😉 Trzeba przyznać, że współpraca prowadzących wyjątkowo układała się bardzo dobrze, a skuteczność myśliwych i praca naganki była dopełnieniem sukcesu.
Mając na uwadze, że do końca sezonu na łanie niecałe dwa tygodnie, a do wykonania planu jeszcze daleko – chcieliśmy skupić się na jak największym odstrzale łań jelenia. Polowanie zaczęliśmy od miotu za boiskiem w Juchowie w kierunku Dąbia. Chmara uchodzi cało w gęste wierzby do sąsiadów z Sokoła. Kolejny miot za Dąbiem w stronę drogi asfaltowej do fermy. I tu były podzielone zdania odnośnie sensu gonienia tego terenu. Mylili się Ci, którzy wątpili w Jurka decyzję – Andrzej Krokosz składa 72 kilogramowego wąsatego odyniaszka, łowczy zaprzyjaźnionego Bażanta Zbyszek strzela cielę jelenia, a Jurek trafia niedużego dzika 😉 Piotrek kolejny raz płaci frycowe niewypałem do warchlaka, cóż za pech! W kolejnym miocie Władek celnym strzałem z ambony rozprawia się z mykitą i w jakże szybkim tempie lądujemy na śniadaniu przy bruku. Tym razem Franek po konsultacji telefonicznej z prezesem serwuje nam pyszne rozgrzewające flaczki – cóż za poprawna politycznie decyzja!
Wszechobecne w tym terenie rżyska po kukurydzy dają duże nadzieje na obecność czarnego zwierza – bierzemy więc 60 hektarową ogrodzoną uprawę sosny z domieszką innych gatunków. Dziki w przebiegu widziane na przecinkach, ale niestety tylko jeden obrał kierunek ucieczki pod lufę myśliwego – Andrzej Astramowicz ze swojego łamańca chybi do warchlaka. Tradycyjny już miot z kaczym bagnem u Czesia Marka bogaty tym razem w jelenie – Gienek i Jurek strzelają po łani. Praktycznie połowa polowania, a na karawanie jeszcze trochę miejsca… jedziemy na Jeziorki. Odziwo mało huku w koło miotu, ale skuteczność stu procentowa – Darek składa kukurydzika :), a Mirek Mikołajczyk celnie strzela do łani jelenia. Połączone siły sztucera Janka z dubeltką zaproszonej diany nie dają zamierzonego efektu ze wspólnej zasiadki na ambonie przy miocie. Zwierz widziany – nie strzelany 😉 Następnie obraliśmy kierunek na rewir wspomnianego właśnie Janka – pewny miot przy szosie barwickiej tym razem okazał się pusty. Sobotnie łowy zakończyliśmy mocnym akcentem – wzięliśmy trójkąt u Andrzeja Filipka od krzyżówki w stronę drogi kasztanowej. I tutaj szczęście ponownie uśmiecha się do zaproszonych gości – Zbyszek kładzie dziczego dubleta, a brat Jurka jakby bliźniaczego z drugiego miotu 72 kilogramowego pojedyńczyka z równie mocnym orężem. Chyba już nikt nie będzie wątpił po wydarzeniach z końca polowania w przysłowiowe kolanko. Hubert darzy naszemu kawalerowi Mirkowi trzema łaniami i dwoma cielętami – Mirku czy receptą na takie dary jest przysłowie odnośnie zależności wysokości brania od grubości zwierza? 😉 A czy koledzy z koła jak i obserwatorzy rynku broni używanej mogą już wyszukiwać ogłoszeń z tytułem 'sprzedam ekspres’? Już chyba nikt nie ma wątpliwości, że 'kowadło’ znajdzie swojego nowego właściciela – i oby to nie była Huta Katowice 😉 A może najskromniejszy z kuzynów ma się powoli starać o promesę? 😉 Przeprosiny ze sztucerem dały zamierzony efekt – Mirek staje się liderem w klasyfikacji 'król polowania’ – czyżby historia powtórzy się z zeszłego sezonu zbiorówkowego? Rozstrzygnięcie już w sobotę.
Sobotnie łowy w jeszcze jesiennej aurze uważam za dobry przykład sprawnego i dobrego polowania zbiorowego. Doświadczenie prowadzącego okraszone młodą werwą i dynamiką dały zamierzony efekt. Zwiększona ilość naganiaczy pozwala po tych kilku polowaniach zauważyć również pozytywne aspekty. Jeszcze jakby tak kierowcy ciągników co nie co się poprawili, ale to chyba marzenia… Przed nami ostatnia zbiorówka sezonu 2013/2014, po polowania przewidziana uroczysta kolacja podsumowująca dwu i pół miesięczne wspólne sobotnie łowy! Zapraszamy i do zobaczenia!