Myśliwi polowali na piłkę

13

W sobotę, 19 lipca, na głównym boisku stadionu OSiR im. Kazimierza Czesława Lisa w Szczecinku, spotkały się reprezentacje dwóch Kół Łowieckich ze Szczecinka, „Darzboru” i „Ponowy”. Myśliwi na ten krótki czas leśne uniformy i sztucery zamienili na buty piłkarskie i stroje sportowe. Mecz poprzedzał piknik z dziczyzną oraz dla wielu był preludium dla udanej zabawy na plaży 🙂

6– Okazja jest właściwie żadna. Ot, spotkaliśmy się, aby pograć, pobawić siępiłką, a potem trochę pobiesiadować – mówi Tematowi Łowczy Koła „Ponowa” Cezary Kosierkiewicz.- No chyba, że ten mecz uznamy za rewanż pojedynku, który między tymi kołami rozegrano 20 lat temu. Do meczu specjalnie się nie przygotowaliśmy. Każdy z nas, oprócz polowań, lubi pokopać piłkę i to właśnie od czasu do czasu robimy – dodaje Łowczy Kosierkiewicz.

– Spotkanie nasze jest nawiązaniem do tradycji meczów i spotkań z rodzinami, które wiele lat temu odbywały się częściej – informuje z kolei Prezes Koła „Darzbór”, Marek Łukaszewski. – Jest szansa, że w przyszłym roku taką imprezę zorganizujemy w formie turnieju, z pucharem przechodnim dla triumfatorów. Poziom naszego wyszkolenia piłkarskiego pewnie nie jest najlepszy, ale chodzi głównie o dobrą zabawę. Wystąpią gracze w różnym wieku, a najstarszy z nich ma już 64 lata – zakończył prezes.

20Tuż przed rozpoczęciem meczu Prezes Koła „Ponowa” wręczył rywalom prezent w postac izegara.- Darzbór obchodzi w tym roku 60-lecie istnienia, więc stąd nasz skromny upominek dla nich – powiedział prezes „Ponowy”, Stanisław Winnicki.

Po krótkiej uroczystości z poczuciem humoru przedstawiono aktorów spotkania, a potem sędziowie rozpoczęli mecz, w którym obie drużyny starały się rzucić na szalę wszystkie swoje umiejętności. Jednak dość szybko okazało się, że to „Ponowa” ma lepszych graczy. Do przerwy było tylko 2:0, ale po zmianie stron gole posypały się jak z rogu obfitości i ostatecznie „Ponowa” wygrała aż 6:1, a dla zwycięzców gole strzelali Czarek Kosierkiewicz – cztery oraz Przemek Babiak i Tomek Bocian po jednym. Honorowe trafienie dla pokonanych było dziełem Jarka Wasylczyszyna. Potem już tylko zabawa, której głównymi atrakcjami były pieczone dziki i beczki piwa. Najwytrwalsi bawili się do późnych godzin nocnych.