Kto hoduje ten poluje! Tydzień po akcji dokarmiania św. Hubert nagrodził myśliwych z Darzboru. Choć kilka razy w sezonie zdarza nam się mieć kilkanaście sztuk grubego zwierza na rozkładzie to nikt się nie spodziewał takiego dziczego efektu sobotnich łowów. 17 dzików, 2 jelenie, sarna i 3 lisy szybko się nie powtórzą. Hubert darzył również piękną pogodą mimo wcześniejszych nieprzychylnych zapowiedzi.
Polowania 13 grudnia w Darzborze są szczególne. Kilku z naszych kolegów pamięta polowanie zbiorowe, które odbyło się w dzień wprowadzenia stanu wojennego. Świadkowie tych zdarzeń po raz kolejny raczyli nas opowieściami sprzed 33 lat, a przyznać trzeba, że czasy i zdarzenia były wtedy bardzo ciekawe.
Ale przejdźmy do sobotniej zbiorówki. Kilka minut po 7 kiedy jeszcze słońce nie wzeszło nad horyzont prezes Marek Łukaszewski i łowczy koła Piotr Mrozicki przywitali przybyłą brać na szóstych już zbiorowych łowach w tym sezonie. To właśnie łowczy wraz z kolegą 😉 tatą – Witkiem prowadzili kolejne polowanie zbiorowe. Prowadzący Witek nie krył, że trzynastka jest szczególną liczbą w jego życiu, i że z reguły przynosi mu szczęście. Padały nawet sugestie żeby kolejne Walne odbyło się w trzynasty dzień miesiąca! 😉
Nadzieje strzelców duże, święta idą – a lodówki puste! Ruszamy na Kiełpino na grodzone młodniki. Jakoś kilka lat z rzędu zwierzyna była nie do wygonienia z tej leśnej gęstwiny. Tym razem było inaczej… Po pierwszych dwóch miotach praktycznie pokot gotowy. 8 dzików, strzałów co nie miara, trzynastka szczęśliwa, myśliwi uśmiechnięci – humory dopisują, pogoda idealna – czego tacy śmiałkowie jak my mogą chcieć więcej!? Idziemy za ciosem – prowadzący mają ambitny plan – ruszamy na tradycyjny miot za bagnem u Czesia Marka. Tym razem na pusto, ale pora wczesna – jeszcze będzie dobre polowanie. W międzyczasie kolega Franciszek zajeżdża na krzyżówkę przy wiekowych daglezjach z gorącym myśliwskim bigosem. Na uwagę zasługuje fakt przygotowania przez kolegów Mrozickich specjalnych stołów na posiłek- chwali się taką wykonaną pracę koledzy!
Po śniadaniu bierzemy kolejny miot od Ostropola w stronę szosy kiełpińskiej. Miot bogaty w dziki i jelenie. Uchodząca chmara przez szosę jest swoistym prezentem dla gości zza miedzy. Dziwnym trafem myśliwi z Sokoła Piława stali nieopodal naszego miotu i już po swojej stronie oddali strzały do zwierza… Zatem licznik strzałów w tym miocie do weryfikacji – a kilka oczek – dokładnie 4 dokłada Piotrek Śliwicki do pancernego lisa, który wylądował jednak na pokocie. W tym miocie sąsiednie i szczęśliwe stanowiska zajmują Marek i Tomek Bocian, którzy w kolejności strzelają dzika oraz łanię i cielaka. Tomek już praktycznie o krok od sobotniego królestwa – do dwóch dzików z grodzeń dokłada dublet do jeleni.
Zwrócę teraz uwagę na fakt, że tradycyjne i kiedyś dobre mioty – aktualnie mogą już takie dobre nie być. Nawiązuję tym do kolejnego pędzenia – pewniak tzw. spalony las tym razem bez zwierza w środku. Ale na deser prowadzący zostawili nam gęste młodniki z jeszcze bardziej gęstym podszytem bukowym nieopodal pól p. Fornala przy Jeziorkach. Każdy z nas losując kartkę marzy o stanowisku podczas tego miotu na tej czarnej, dużej ambonie na skraju miotu. Tym razem moja skromna osoba z nr 11 na kartce zasiada na tej ambonie z pięknym widokiem na knieję. No może nie trzynastka, ale miejsce pewne! Naganka rusza, a moim oczom ukazuje się lis. Ci co siedzieli na tej ambonie wiedzą jak wysoko jest burta – tym razem moje uderzenie sztucerem przy składzie zatrzymuje lisa nieruchomo. Strzelam – lis roluje – to już drugi tego dnia. Kiedyś zarobiłby parę dobrych złotych… Do okoła strzałów dużo, co niektóre chyba celne. Z miotu uchodzą dziki na wszystkie strony – ot się szykuje pokot!
Sobotnie polowanie przy dźwiękach myśliwskiego rogu – kończymy z łanią, cielęciem, kozą, trzema lisami i rekordową liczbą 17 dzików! Trzynastka okazała się po raz kolejny szczęśliwa. Dobrze przygotowane polowanie oraz bogate łowiska wpłynęły zdecydowanie na tak dobry rozkład. Biesiada u co niektórych trwała do późnych godzin nocnych – a i całe szczęście, że po raz kolejny możemy raczyć się wątróbką, a śledzika zostawimy na tradycyjne polowanie wigilijne.
Królem polowania został nasz Kolega z sąsiadującego OHZ Czarnobór i Koła „Ponowa” Tomek Bocian z dorobkiem 2 dzików, łani i cielaka. Do miana wicekróla kandydowali dzikarze: Janek Sobczak, Andrzej Filipiak, Jurek Kęsicki oraz Marek Łukaszewski i to właśnie temu ostatniemu po weryfikacji przyznano medal „wicka” gdyż jedyny z tej grupy nie miał na rozkładzie „większego żeńskiego przelatka”. Ponadto dzikiem mogli się pochwalić Marcin Leśniewski, Darek Tederko, Sławek Grenda, Andrzej Kitliński będący u nas na gościnnych występach oraz dwaj prowadzący Piotrek i jego „Kolega” Witek. Największym hodowcą tego dnia został Wojtek „Księciunio” Grenda – wspaniałe cztery strzały… myślami kolega już przy sylwestrze prawdopodobnie.
Podczas pokotu była jeszcze jedna okazja i jeden szczególny medal do przekazania. Otóż dotarł do nas certyfikat oraz medal Kol. Janka Sobczaka za srebrnego byka jelenia, który jest prezentowany w formie medalionu u nas w domku. Oby takich jak najwięcej.