Łowiectwo w dużej mierze opiera się na prawidłowym gospodarowaniu łowisk. W skład prawidłowego gospodarowania z pewnością wchodzi dbałość o urządzenia łowieckie w naszych obwodach – ambony, paśniki oraz lizawki. Bodajże dwa sezony temu władze związku oraz nadleśnictwa poprzez zarządy kół apelowały o usunięcie wszelkich urządzeń łowieckich, które nie nadają się do użytkowania i zagrażały użytkownikom…
Na apelu się skończyło, konsekwencji nikt nie poniósł, a klamoty jak straszyły tak straszą w co niektórych zakątkach do dzisiaj. Pamiętajmy, że nie tylko my myśliwi spędzamy czas na łonie natury. Każdy ma prawo pójść na spacer do lasu. Wiemy jak u wielu cywilów ambony wzbudzają niepotrzebną niechęć do myśliwych. Każdy z nas gospodarując w danym rewirze powinien weryfikować z sezonu na sezon czy dana ambona jeszcze się nadaje do użytkowania – czy jej kres już minął. W tym sezonie postanowiłem ściąć dwie ambony, które będą się kojarzyły wielu z nas ze wspaniałymi przygodami myśliwskimi. Pierwsza z nich za szkołą w Jeleniu – wiodła prym w kategorii najwyższej ambony w Kole. Ostatniego dzika z tej budowli strzelił Jarek, a początek użytkowania sięgał ponad 15 lat temu – z opowiadań kojarzę, że budowniczymi byli Franek i Tomek Głowaccy!!! Druga ambona, która poszła na opał też dość specyficzna – bo z wejściem od dołu (tzn. dziura w podłodze). Strzeliłem z niej kilka lisów, dziki i rogacze. W mojej pamięci pozostanie też pudło do szybkiego wycinka w pszenicy podczas wspólnego polowania z Robertem. Te usunięcie klamotów to nic szczególnego, to praktycznie obowiązek każdego z nas. Tym krótkim artykułem chciałem przypomnieć kolegom o tym obowiązku oraz pobudzić wspomnienia łowcom polującym kiedykolwiek z którejś z już historycznych ambon. W akcji brał udział stażysta Mateusz, któremu dziękuję za pomoc. W tym przypadku praca w łowisku okazała się również nauką;)