15 sierpień w kalendarzu myśliwego kojarzy się tylko z jednym. Otwarcie sezonu na kaczki i związane z tym zbiorówki, wspólne wypady z kolegami, przeczesywanie szuwarów ze swoim psim towarzyszem łowów. Każdy z nas przedkłada sobie właśnie ten klimat polowania na te ptactwo ponad faktycznie upolowaną zdobycz, choć i dobrze przyrządzona kaczka jest zawsze mile widziana na niedzielnym stole. Zanim ruszymy na dobre nad stawy i bagna przypomnijmy sobie jak to wyglądało kiedyś.
W dawniejszych czasach, których niestety autor tego wpisu nie pamięta i posiłkuje się zeznaniami świadków 😉 zbiorówka na kaczki rozpoczynała się od miotu na Małym Radaczu. Jak widać frekwencja dopisywała bo i w małej liczbie efekty w tym miejscu nie byłyby raczej tak dobre. Wybór pierwszego miotu nie był przypadkowy. Głównie na celu miało to podnieść kaczki aby przemieściły się na pobliskie bagienka i stawy.
Z racji, iż w ówczesnych czasach samochody terenowe ograniczały się do poczciwych UAZ-ów, których nie każdy mogł sobie pozwolić użytkować, dojazd do śródpolnych stawów w okresie kiedy drogi dojazdowe nierzadko były porozjeżdżane przez maszyny używane do żniw był mocno utrudniony. Dzisiaj problemu nie ma bo co drugi myśliwy dysponuje terenówką, ale „lat temu dziesięć i pół’ jak to mawiał ś.p. Antek Boniecki woziliśmy się OSINOBUSEM. Ten wehikuł czasu i perypetie z nim związane to tak na marginesie jest temat na osobną rozprawę.
Plan działania i kolejność miotów z roku na rok się zmienia i dostosowujemy go do panujących warunków. Nie rzadko suche lato zmuszało nas do rezygnacji z pędzenia małych śródpolnych zbiorników wodnych, gdyż niski poziom wody niekorzystnie wpływał na liczbę bytujących tam kaczek. Jednak niemal każdego roku na dobre efekty możemy liczyć nieopodal Jelenia. Zwłaszcza gdy pola jeszcze nie są zaorane i kaczki mają żer.
Charakterystyczny ekwipunek, pas z nabojami, troki (oby jak najrzadziej puste), bok, dubeltówka, a nawet automat się trafił robi wrażenie na przejeżdżających obok kierowcach, ale bezpieczeństwo zawsze na pierwszym miejscu. Nie posiadamy JESZCZE tych zdjęc, ale z opowiadań szczególnie miło wspominany jest Jelcz Koleg Tadka Pietrasa, na którego przyczepie znajdowały się kostki słomy użytkowane jako siedziska i stoły, a na nich kilkunastu myśliwych jak na wojnie z flintami. Piękne czasy.
Zbiorówka na kaczki to w zasadzie było zawsze preludium do tego co Darzborowcy lubią najbardziej. Początek sezonu zbiorówkowego, a także chwila oddechu po ragaczach (choć sezon do października) bo od 21 sierpnia wiadomo…. Król naszych lasów z dnia na dzień będzie odzywać się coraz częściej i donośniej. Dlatego polowanie na kaczki służy wymianie poglądów, wrażeń czy planów łowieckich na najbliższe tygodnie w większym gronie. Sezon trwa prawie do końca grudnia więc nic nie stoi na przeszkodzie by wybrać się we dwóch bądź trzech na wieczorne zloty kaczek na bajoro u Władka czy z łódki, kiedyś również w modzie były pontony.
Zawsze na polowaniach na ptactwo towarzyszyły nam psy i warto trzymać się tej zasady. Nie tylko z obowiązku wynikającego z prawa, ale z czysto etycznej postawy. Dla psa to przyjemność zaaportować kaczkę z wody, a dla wielu z nas wyprawa na środek bajora to nie lada problem.
M.Ł.
(Zdjęcia dzięki uprzejmości A. Krokosz, A. Filipiak, J. oraz T. Natkańscy)