W miniony weekend 8-9 grudnia ekipa z Darboru uczestniczyła w drugiej części wymiennego polowania z KŁ Bażant z Dobrzycy. Tym razem szansę na zrewanżowanie się dostali nasi przyjaciele z wielkopolski i jak się okazało spisali się na medal! Zarówno sobotnie jak i niedzielne polowanie było dobrze zaplanowane i zgrabnie przeprowadzone. Efektem tego był łączny pokot 26 kogutów i 25 kotów. Tym razem królowała młodzież.
Wyprawa rozpoczęła się już po godz. 16 w piątek „spod Skody” ze Szczecinka skąd busem część „Jagerów” ruszyła w trasę. Nie trzeba było długo czekać na krążące od kolegi do kolegi słodycze i poczęstunki. Humor wszystkim dopisywał. Nadzieja na niezapomniane przeżycia w przyjacielskiej atmosferze skłoniły do ściągnięcia posiłków nawet z Londynu czy Warszawy, samolotami i pociągami. Tak by wszyscy mogli się spotkać na miejscu w Gizałkach, gdzie mieliśmy nocleg już w poprzednich latach.
Po zakwaterowaniu gospodarze z Bażanta ugościli nas kolacją, na której królowała golonka i ponownie słodycze. Po przeniesieniu się na piętro rozpoczęły się nocne polaków rozmowy. do których wpasowały się „cholewiaki” zaserwowane przez Tatę Mariusza. Opowieściom i dowcipom nie było końca.
Następnego dnia po solidnym śniadaniu ruszyliśmy w łowisko gdzie na zbiórce powitali nas koledzy z Bażanta na czele z prezesem Kazikiem, łowczym Zbyszkiem i prowadzącym polowanie Mirkiem. Pierwszy dzień poświęcony miał być szarakom, ale przy okazji nic nie stało na przeszkodzie skorzystać z okazji upolowania koguta no i oczywiście lisa, którego jak się ostatecznie okazało widziano tylko jednego co świadczy o gospodarce zaprzyjaźnionego koła. Polowaliśmy w rejonie miejscowości Chocz. To co pierwsze rzucało się w oczy to przede wszystkim bajeczna zimowa aura. 10 cm śniegu, -5 stopni na termometrze i gęsta mgła ograniczająca widoczność do około 100 metrów utrudniała spostrzeżenie kotów z dalszej odległości.
Pierwszy miot wyłonił pierwszych liderów. Gienek Szarek i Sławek Grenda mieli po jednym zającu, a Tomek Natkański nawet cztery! Tyle że pudła. To zapewniło mu walkę do ostatniego miotu o króla pudlarzy. W każdym miocie były zające, więcej było pudeł niż strzałów celnych. Niestety nie było Andrzeja i Faty więc nie można było sobie pozwolić na błędy. Z czasem do walki o miano pudlarza przystąpiła młodzież aczkolwiek proporcje zostały zachowane gdyż Sebastian Sobczak i Marek Łukaszewski ratowali honor młodych, strzelając swoje pierwsze w życiu zające.
Ostatecznie na pokocie znalazły się 22 koty i 3 koguty. Królem polowania z dorobkiem 4 zajęcy został Marek Łukaszewski, a najbliżej do jego wyniku zbliżył się zmęczony tego dnia v-ce król Szymek Kapsa z trójką na koncie. Sprawa króla pudlarzy była dyskusyjna, ale piękny dedykowany dla KŁ Bażant medal wykonany z poroża jelenia zawisł na szyi Adama Zaręby. Sytuacja nietypowa gdyż tydzień wstecz na polowaniu zbiorowym na Zamęciu królami polowania i pudlarzy były te same osoby.
W drodze powrotnej obstawiliśmy kolejny miot przy lokalnym sklepie ze słodyczami, gdzie król i v-ce król spełnili swoje obowiązki. Zasłużona obiadokolacja ciągnęła się do późnych godzin wieczornych. Nie obyło się bez kilku ciekawostek. Obecni na wyjeździe mogli się przekonać jaką siłą w ręce dysponuje chirurg i że masa to nie wszystko. Wszystkich obiegła też smutna wiadomość o chorobie jednego z naszych kolegów. Ojciec pozwolił sobie na chwilę szczerości i wyznał prawdę, iż u Tomka Natkańskiego zdiagnozował syndrom „chorego na polowanie”. Istnieje poważne podejrzenie, iż to może być zaraźliwe. Może coś więcej w temacie powiedzą nasi doktorzy na kolejnej zbiorówce, gdyż podobne symptomy zauważone zostały u innych członków Koła. Tomku, jesteśmy z Tobą! Badania nad lekarstwem są w fazie testów na zwierzętach 🙂
Naszym gościem w gościach był Robert, Nadleśniczy z Czaplinka, który miał okazję zapolować na zające po raz pierwszy po kilku latach. W pierwszy dzień udało mu się upolować koguta i szaraka za co gorąco podziękował podczas obiadokolacji serwując słodycze i upominki dla króla polowania i króla pudlarzy. Bardzo miłe zachowanie Kolegi, z pewnością godne odnotowania i naśladowania.
Zbyt dużo czasu na odespanie nie było gdyż po godzinie 6 trzeba było się zbierać na śniadanie i dojazd do łowiska. Tym razem w planie koguty. Stąd też inna strategia, krótsze mioty w remizach czy uprawach gdzie przyjaciele z Bażanta sadzili „topinatambur” lub „topirandum” we władkowej gwarze. W niedzielę było jeszcze więcej pudeł, a stretegii było kilka. W lewej lufie śrut nr 5 w prawej nr 4, W lewej 2 na bliską odległośc i na odchodzącego 5 itd. Efekty były różne i nie miały związku z żadną strategią a najczęściej uśmiechem od losu. Bardzo skuteczną bronią na koguty w kilku przypadkach okazała sie „Lola” łowczego.
Myśleliśmy, że przygody z pchaniem osinobusa to odległa przeszłość, ale jak się okazało koledzy z Dobrzycy zorganizowali nam powrót do przeszłości gdyż zgrabna przyczepka za silnym Hiluxem miała drobne problemy z przejazdem po świeżo zaśnieżonych szlakach. Gospodarze byli na tyle uprzejmi, iż widząc że nie każdy ma na koncie koguta zorganizowali dodatkowy miot przedłużając niedzielne łowy.
Ostatecznie na pokocie w niedzielę znalazły się 23 koguty i 3 zające. Królamim polowania zostali ponownie debiutanci i reprezentanci młodzieżowców Sebastian Sobczak królem z 4 kogutami, a v-ce królem Wojtek Grenda 3 koguty i gach. Na zakończenie padły gorące podziękowania z obu stron. Pobyt zakończyliśmy wspólnym obiadem w Gizałkach, po którym trzeba było się zbierać w podróż powrotną.
Podsumowując było bardzo dobrze. Przy takich wyjazdach wyniki polowania schodzą na drugorzędny plan. Przyjaciele z Dobrzycy zaprosili nas na przyjazd w mniejszych grupach na klimatyczne polowania spod psa w przyszłości. Mając w pamięci ich zaangażowanie w nagance i przy organizacji warto docenić jak cenne relacje nawiązujemy poprzez takie polowania wymienne. Chętnie przyjmiemy też Kolegów z Dobrzycy w naszych progach kiedy tylko będą mieli ochotę poobcować z naszą knieją. Zarówno dla nich jak i dla nas jest to okazja do przeniesienia się w trochę inny świat myślistwa, a co za tym idzie budowania bardzo cennych wspomnień i doświadczeń. Wypada tylko napisać:: Do następnego razu Przyjaciele!
Każdy obecny na wyjeździe otrzyma płytę CD ze zdjęciami dlatego też prosimy wszystkich, którzy robili zdjęcia aby przesłali je na adres kolodarzbor@gmail.com lub dostarczyli je do Marka Łukaszewskiego lub Bartka Dubrowskiego na płytach.