W sobotę 29 listopada polowaliśmy zbiorowo w rejonie Radacz – Jeziorki na obwodzie 125. W 22 strzelby prowadzący Jarek Duda przeprowadził 8 miotów pozyskując ostatecznie na pokot dwie łanie, dzika, sarnę kozę oraz koźlę. Wynik nieimponujący, ale nie oddaje on w żadnym stopniu tego ile zwierza było w tym terenie. Królem polowania z łanią i dzikiem na koncie został sam prowadzący.
Z lekkim poślizgiem na zbiórce Kolegów przywitał prezes z łowczym oraz prowadzącym tego dnia polowanie Jarek Duda i pomagający Jurek Kęsicki. Z udziałem zaproszonych gości wszyscy przebierali nogami na zbiórce nie z braku cierpliwości, a doskwierającego mrozu, który dotarł kilka dni wcześniej w nasze strony. Rano temperatura wskazywała -4 stopnie, ale wstające słońce towarzyszyło nam przez cały dzień przepięknie prezentując leśne ostępy.
Mróz to idealne warunki by z daleka usłyszeć zbliżającego się zwierza do linii po liściastym poszyciu. Jednak właściwość ta działa i w drugą stronę. Jelenie niezwykle czujne z daleka słyszały rozstawiających się kolejno myśliwych i tak już w pierwszym miocie kilku ostatnim łowcom przed zajęciem stanowisk pokazały się dwie chmary jeleni wychodzące z miotu „za brygadą”. Mimo to na rozkładzie po pierwszym pędzeniu mieliśmy dzięki Witkowi Mrozickiemu koźlę na rozkładzie.
Kolejne mioty upływały według tego samego schematu. Były jelenie, lecz albo byki nieselekcyjne lub wychodzące na łaskawych w tym dniu gości lub wychodzące przed zamknięciem miotu a także dziki które potrafiły oszukać nawet najlepszego strzelca w naszym Kole czyli łowczego, który spudłował w drugim miocie. W 4 miocie przy „ruskiej drodze” na tyle daliśmy się ograć, że jelenie przedefiladowały za plecami myśliwych będąc 100m poza miotem.
Brakowało w tym dniu psów, które poprowadziłyby przede wszystkim dziki, które cofały się w miot i nie miały ochoty kierować się na linię. W kolejnych miotach po śniadaniu ładnego wycinka upolował Jarek Duda, a Jurek Kęsicki siutę. W 6-tym miocie ostatecznie udało się przechytrzyć jelenie widziane wcześniej. Św. Hubert dał prowadzącemu oraz Zbyszkowi Powierży po łani rozdzielając tym samym tytuł króla i wicekróla polowania. Poza wręczeniem medali w imieniu członków Koła przekazano prowadzącym dotychczasowe polowania zbiorowe upominek specjalnie dedykowany dla nich w postaci kubków z grawerowanym logiem Koła i napisem „Prowadzący polowanie”.