W sobotę oraz niedzielę odbyły się dwa polowania zbiorowe w naszym kole. Polowaliśmy w rewirach Obrąb-Radacz w sobotę pod dowództwem Jarka Dudy, a dzień później łowami kierował Marcin Leśniewski w obwodzie 126 na rewirach Silnowo-Krągi-Dąbrowica. Zwierz dopisał choć pokot w niedzielę był dużo skromniejszy. Z królestwa mogli się cieszyć Sławek Grenda i Mirek Kalembasa.
Zbiórka o godzinie 7 rano w sobotę tradycyjnie zgromadziła przeciwników weekendowego wylegiwania się do południa. Stawiło się 15 myśliwych. Jarek Duda przeprowadził odprawę i skierował bonanzy w stronę Radacza, gdzie rozpoczęliśmy pędzenia. Trzeba przyznać, że w każdym miocie był zwierz, choć do czwartego pędzenia nie było bogatego rozkładu. Mądrze rozplanowana kolejność miotów zatrzymała huczkową watachę w miocie „od szosy barwickiej’, która przysporzyła szybsze bicie myśliwskiego serducha większości obecnych tego dnia na stanowiskach. Akcja szybko się rozwijała i w następnym miocie pojawiła się chmara około 20 sztuk jeleni. Na koniec w uprawie grodzonej mieliśmy „kumulację” i strzały padały zarówno do dzików, jeleni jak i lisów.
Polowanie sobotnie było z pewnością udane i nie przeszkodziły temu przestoje spowodowane dochodzenie postrzałków. I tutaj należą się wielkie słowa uznania dla Andrzeja Filipiaka, którego pasja przysłuża się nam wszystkim. Tylko tego jednego dnia z suką kopova Borą doszedł dwa dziki, łanię i byka szpicera po tym gdy strzelcy i pozostałe psy gubiły tropy. Wielki szacunek dla prezesa i zaserwowany spektakl.
Efektem tego polowania był obfity rozkład na pokocie. Odznaczeni medalami zostali Sławek Grenda zostając królem z dzikiem, łanią oraz cielakiem, a vice królem Marek Łukaszewski z dzikiem i bykiem szpicerem na koncie. Szczęśliwe stanowiska zajmowali również:
Janek Astramowicz – lis
Marcin Leśniewski – 2 dziki
Wojtek Grenda – 2 dziki
Jarek Wasylczyszyn – dzik
Czesiek Kozioł – dzik
Niedzielna zbiorówka zebrała skromniejszą ekipę. Z pewnością jednym z powodów był przedłużający sobotnie polowanie miot w domku z dziczą wątróbką w menu. Z tak małą grupą dużo ciężej było obstawić spore mioty i prowadzący Marcin Leśniewski miał ciężki orzech do zgryzienia. Jak się okazało w pędzeniach były zarówno dziki jak i jelenie lecz wybierały bezpieczną dla siebie drogę wyjścia z miotu. Podczas ogłaszania pokotu udekorowano króla, strzelca jednej łani, Mirka Kalembasę. Na pokocie znalazły się także dwa lisy Tomka Natkańskiego. Nie podniesiono jednej łani, którą na następny dzień będzie dochodzić prezes z posokowcem.